19 lutego 2014

Rozdział 7

~Magda~
Budzik zadzwonił mi o godzinie 8. Gwałtownie obudził mnie i Marlenę. Zaspana jeszcze przecierałam oczy. 
-Czego nastawiłaś budzenie, na tak cholernie wczesną porę?!- skarżyła się przyjaciółka.
-O 9 jestem umówiona z Andreasem. Jedziemy nad jezioro. Chcesz się z nami wybrać?
-Nie, dzięki. Ja tu sobie jeszcze smacznie pośpię, a potem spotkam się z Kamilem. Ten Wellinger to ci kompletnie zawrócił w głowie. Która była jak wróciłaś?
-Coś po pierwszej w nocy. Odezwała się ta, której żaden tam Kamilo nie obchodzi- powiedziałam, pokazując jej język.
-Oj tam, oj tam. Dobranoc.
-Śpij dobrze.
Poszłam do łazienki się ogarnąć. Włożyłam na siebie czerwone szorty, do tego koszulę w biało-czarne pionowe pasy oraz moje ukochane trampki. Włosy związałam w koka, podmalowałam lekko oczy. Usta pociągnęłam czerwoną szminką i byłam gotowa do wyjścia. Postanowiłam, że zabiorę aparat, by zrobić jak najwięcej zdjęć okolicy i Welliemu. Usłyszałam pukanie do drzwi, wyszłam po cichu na korytarz. Wylądowałam w jego objęciach. 
-Człowieku, udusisz mnie- zaśmiałam się.
-Ja po prostu chcę się tobą w pełni nacieszyć- odpowiedział i pocałował mnie w czoło. 
-Po co ci ten koszyk?- spytałam unosząc brew.
-No chyba nie sądziłaś, że puszczę cię bez śniadania! Zjesz po drodze w samochodzie- jaki on był troskliwy.
Wyszliśmy przed hotel, gdzie stał nasz transport.
-A tak w ogóle to skąd wziąłeś samochód?
-Mam swoje sposoby- powiedział i puścił mi oczko.
Jadąc nad jezioro obserwowałam okolicę, zajadając się pysznymi tostami oraz popijając ciepłą herbatę z termosu. Zadbał o wszystko- pomyślałam. Rozmawialiśmy głównie o skokach. To był nasz ulubiony temat do rozmów. On dzielił się swoimi przeżyciami, opowiadał jacy są skoczkowie prywatnie, a ja mówiłam jak to oglądałam w telewizji i zawsze się denerwowałam, kiedy coś szło nie po mojej myśli. 
Po pół godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. Okolica była cudowna! Wokół roztaczały się lasy, tafla wody niczym nie naruszona odbijała drzewa. Słońce grzało miło po plecach. Siedzieliśmy przytuleni na kocu, na zielonej trawie rozkoszując się ciszą i spokojem. Tego było mi trzeba- chwili odpoczynku od zgiełku. Wyjęłam aparat, zaczęłam robić Andiemu zdjęcia. Nie powiem, że nie był fotogeniczny. Mimo iż, on się upierał, żebym go nie dokumentowała z tak bliska, ja się tym nie przejmowałam. Gdy w końcu mi się to znudziło, Andreas przejął pałeczkę. Stałam po drugiej stronie obiektywu. Zdjęcia robił świetne- kolejna cecha dowodząca o jego doskonałości. Na koniec cyknęliśmy sobie kilka fotek "z rąsi". Postanowiłam, że jedno ustawię sobie na tapetę w laptopie. 

~Andreas~
Jestem szczęściarzem. Nie wiem ile razy to jeszcze powtórzę, ale jestem szczęściarzem, ponieważ mam wspaniałą dziewczynę, której nie oddam nikomu. 
Spędziliśmy nad jeziorem 3 godziny, szliśmy już do auta. Spakowałem wszystko do bagażnika. Otwierała drzwi, ja jednak je zamknąłem. Przycisnąłem ją do samochodu i zacząłem całować. Najpierw w czoło, potem usta, a na końcu szyję. Szepnąłem jej do ucha dwa magiczne słowa: Kocham Cię. Spojrzałem na nią, w oczach miała łzy. 
-O co chodzi?
-Bo ja też ciebie tak cholernie kocham! Tyle, że dziś będziemy musieli się pożegnać. Ty wyjedziesz do Niemiec, ja do Lublina. Kto wie kiedy cię znowu zobaczę?
-Ej, nie martw się! Od czego jest internet, telefony, szybkie linie lotnicze? Jakoś to będzie. Zobaczysz.
-Osiemdziesiąt procent związków na odległość nie przechodzi próby czasu i odległości.
-No to my będziemy w tych dwudziestu, szczęśliwych procentach. Zbyt bardzo cie kocham, żeby pozwolić aby to wszystko się rozpadło, rozumiesz?
-Masz rację- odpowiedziała, uśmiechając się.
-No, tak ma być. A teraz chodź tu do mnie- powiedziałem i mocno przytuliłem- Wracamy do hotelu.
Cały dzień przeznaczyłem dla niej. Nie obchodziło mnie, że koledzy proponowali wyjścia. Ja ten czas chciałem spędzić z moją dziewczyną.
Czekałem na nią przed wejściem do basenu. Ktoś klepną mnie po ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem tego kolesia Patricka. 
-Widzę, że jesteś blisko z Magdą- zaczął-Aby spróbuj ją zranić to będziesz miał ze mną do czynienia. Ona zbyt ufa ludziom takim jak ty. Jej możesz mydlić oczy, ale nie mnie. Pamiętaj, ja zawsze będę krok za tobą i zawsze będę gotów ją wesprzeć, kiedy zobaczy jakim jesteś dupkiem albo gdy będzie potrzebowała pomocy.  
-Kolego, nie zapędzaj się tak. Nie wiesz co jest między nami. Nigdy jej nie zranię, bo ją kocham. Tobie nic do tego- odpowiedziałem ze złością w głosie. Czułem, że jeszcze chwila,a nie wytrzymałbym .
-Pożyjemy, zobaczymy- rzucił i odszedł.
Miałem ochotę mu przywalić tak, aż znajdzie się w szpitalu na ostrym dyżurze. Jednak moją furię opanował głos, lejący miód na moje rozwścieczone serce:
-Już jestem. Przepraszam, że musiałeś na mnie czekać. Marlena musiała mi opowiedzieć jak spotkała jakiegoś skoczka. Nie ważne, stęskniłeś się?
-Jasne, że tak- powiedziałem i pocałowałem namiętnie, tak by to widział ten dupek.
Magda była dobrą pływaczką. Świetnie się bawiliśmy. Zaproponowałem jej pocałunek w wodzie, tak jak to robią na filmach. Nie mogliśmy się opanować ze śmiechu, ale udało się za trzecim podejściem. 
-Kogo ja tu widzę!- usłyszałem za moimi plecami głos Wanka.
-Cześć. Czego chciałeś?
-Przyszedłem sobie trochę popływać. Mogę się do was dołączyć?
-Jasne- odpowiedziała Madzia.
-A może ze mną wypróbujesz buziaka w wodzie- zaśmiał się.
-Jej pocałunki są zarezerwowane tylko dla mnie- odpowiedziałem, zanim zdążyła otworzyć buzię.
-Ale z ciebie zazdrośnik, Wellinger. Wpadłeś po uszy. Właściwie się ci nie dziwię- rzekł i puścił Mag oczko- Już nie mogę z nim wytrzymać w jednym pokoju. Cały czas: Magda to, Magda tamto. Ty wiesz jakie to męczące?- zwrócił się do niej, a ja czułem jak mi się różowią policzki.
-To słodkie.
Podeszła do mnie i zaczęła całować na jego oczach. Nie powiem żeby mi się to nie podobało. Niech Wank wie, że nie ma u niej kompletnych szans. Kolejne pół godziny minęło na wygłupach. 
Wyszliśmy z wody i zmierzaliśmy do szatni. Już miałem wchodzić, kiedy zauważyłem, że Magda się potknęła. Chciałem szybko podbiec, żeby ją złapać, ale ktoś mnie wyprzedził. Patrick. Spojrzał na mnie wzrokiem "A nie mówiłem?". Wściekłość znowu powróciła, jednak podszedłem do nich i zapytałem czy nic się jej nie stało. Zapewniła mnie, że wszystko w porządku, a ja pocałowałem ją czule, na oczach tego dupka. To chyba dobra dla niego ksywka- dupek. 

Rozstaliśmy się w porze obiadowej. Musiałem załatwić mega ważną sprawę. Potrzebna była mi do tego jej przyjaciółka Marlena. Poprosiłem ją, aby wzięła aparat Madzi i poszła do fotografa wywołać zdjęcia, które robiliśmy nad jeziorem. Znalazłem wielki brystol, zrobiłem napis: "Magda+Andreas=Forever". Kiedy Marl przyniosła zdjęcia, przyklejałem je do papieru. Obiecała nie powiedzieć Mag o tym, co dla niej planuję.
Gdy skończyłem dałem moje dzieło Marlenie, aby przyniosła je, jak przyjedzie autobus, który zabierze skoczków do Niemiec. Resztę dnia spędziłem z moją dziewczyną na spacerze i w kawiarni.

Czas leciał zdecydowanie za szybko. Nadeszła pora rozstania. Magda odprowadzała mnie do busa. Zatrzymaliśmy się kawałek dalej, kazałem jej zamknąć oczy. Wziąłem plakat w ręce i ustawiłem się przed nią. Otworzyła je. Widać było po niej, że była wzruszona i szczęśliwa. Wpadła w moje ramiona i pocałowała. Obiecała, że mój podarunek zawiśnie nad jej łóżkiem, żeby zawsze o mnie myślała, kiedy na niego spojrzy. Staliśmy objęci, nie mogąc się od siebie oderwać. Chłopaki ciągle nas popędzali. Ja to miałem daleko, gdzieś. Nie chciałem jej puścić. Ale musiałem... Gdy wsiadałem do autokaru podbiegła jeszcze do drzwi, powiedziała, że mnie kocha i mocno pocałowała.
Siedziałem wpatrzony w szybę, czując jeszcze jej smak ustach. Moją głowę zaprzątały różne myśli. Wszystkie dotyczyły osoby, którą kocham. Zastanawiałem się, kiedy ją znów zobaczę. Miałem plan...

~Magda~
Stałam na parkingu, patrząc jak autobus znika za horyzontem. Pojechał. Nie wiem czy go zobaczę jeszcze w tym roku. Co prawda będziemy rozmawiać przez internet, ale to nie to samo. Już za nim tęsknię.
Cieszyłam się z prezentu, który wykonał. To na prawdę słodkie. Zawiśnie na honorowym miejscu. Szłam do hotelu, ściskając mocno brystol. Nie chciałam płakać. Głupia idiotko, on cię kocha. Będziesz go widzieć, nie zapomni o tobie. Nie rycz- powtarzałam sobie w myślach. 
Przed hotelem stał Patrick. Podziękowałam mu, że uratował mnie przed upadkiem na basenie.
-Nie ma sprawy. Każdy zachowałby się tak samo- odpowiedział z uśmiechem- Więc jutro rano wyjeżdżasz? Wielka szkoda. Miałem nadzieję, że bardziej cię poznam.
-Od czego jest facebook?- zaśmiałam się- Sądzę, iż nie zerwiemy ze sobą kontaktu, prawda?
-Oczywiście! Jesteś dla mnie przyjaciółką, a przyjaciół się nie odrzuca.
-No i tak ma być. Muszę już iść spakować walizki- powiedziałam, po czym uściskałam go na pożegnanie.

Nie lubiłam pakować się, a walizka pewnie przez pół miesiąca będzie stała nierozpakowana. Zostawiłam telefon na stoliku nocnym, czekał na mnie sms.

Od: Andi
Tęsknie za Tobą! :(

Do: Andi
Ja za Tobą też ;* Nie smuć się. Jak będę w domu to pogadamy na skype. Obiecuję!

Od: Andi
Trzymam Cię za słowo. ;*

Wieczór zleciał bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, musiałam wsiadać do samochodu i wracać do domu. Chciałam zostać w Wiśle na zawsze. Trudno było mi się rozstać z tak pięknymi górami.
Gdy zostawiliśmy za sobą ten przecudowny widok, już nie powstrzymywałam się. Patrzyłam na mijające krajobrazy z głową opartą o szybę i policzkami mokrymi od łez. W moje ślady poszła również Marlena. Ona też nie mogła rozstać się z Kamilem.
Prawie całą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Jedynym odgłosem jaki było słychać, to grające radio.
Kiedy późnym popołudniem dotarliśmy na miejsce, od razu poszłam do swojego pokoju zanieść rzeczy oraz wziąć szybki prysznic. Napisałam smsa do Andreasa i Patricka, że już dojechałam. Zeszłam na dół na kolację, a po pół godzinie leżałam już w swoim kochanym łóżku. Rozmyślałam nad wszystkim i w moich oczach znowu gromadziły się ciężkie łzy. Zmęczona zasnęłam. Śnił mi się ON...

__________________________________________________________
Zdecydowanie nie lubię pisać pożegnań...



Tak bardzo dumna! ♥

8 komentarzy:

  1. omomomom :3 cudowny rozdział, chcę takich więcej :)

    Boże, Andreas to naprawdę jest słodziak <3 nie sposób się w nim nie zakochać <3

    nie wiem co mam napisać, brakuje mi słów by wyrazić moje emocje.

    również jestem dumna z Niemców oraz naszych skoczków.

    czekam na następny rozdział. pozdrawiam Cię gorąco i życzę Ci bardzo dużo weny, chęci i przede wszystkim czasu na dalsze pisanie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY BLOG ZAPRASZAM DO MNIE <3 http://butterflyismy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :)
    Może obserwacja za obserwacje ?
    Jeśli tak odezwij się tutaj : http://kamisia-kamisia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam ale wzawiam pisanie. http://summertime-happiness.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy to zbieg okoliczności ale mamy tą samą bohaterkę :P Jestem pod wrażeniem twojego pisania to jest świetne. Wellinger to taki zazdrośnik , ale nie dziwię się mu jak się kogoś kicha to tak jest. Zapraszam do siebie na blog o Kotach :D

    OdpowiedzUsuń