7 lutego 2014

Rozdział 5

~Magda~
Rano Andreas wysłał mi smsa, żebym przyszła na trening, aby popatrzeć sobie, a potem może gdzieś się przejść. Cieszyłam się z tego powodu, więc od razu po śniadaniu razem z Marleną poszłyśmy na skocznię. Kiedy miał czas podchodził do nas i rozmawialiśmy. Raz, kiedy odszedł, przyjaciółka zapytała się co między nami jest. Ja powiedziałam jej to samo, co myślałam zanim poszłam spać- bardzo dobrzy koledzy.
-Jesteś tego pewna, że tylko koledzy?
-No, znam go przecież krótko. Przyjaźni nie można zbudować tak szybko- odpowiedziałam, zdziwiona pytaniem Marli.
- Według ciebie, a wiesz jakie on ma zdanie?
-Nie...Czy ty coś insynuujesz?
-Po prostu widzę jak na ciebie spogląda. Kolega tak nie patrzy na koleżankę.
-Wydaje ci się- zakończyłam rozmowę, ponieważ nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Chciałam to sama przeanalizować.
Po godzinie Marlena poszła do hotelu, a właściwie do Kamila- chłopaka poznanego na imprezie. Ja czekałam na Andiego. Znowu zobaczyłam Patricka, który szedł w moim kierunku. Jeśli znowu chciał mnie ostrzegać przed Wellingerem to przyrzekam, chyba przywaliłabym mu. Potrafię zadbać o samą siebie i nie potrzebuję niańki.
-Cześć! Co tu robisz?- zapytał z entuzjazmem.
-Oglądałam trening- odpowiedziałam trochę poirytowana, bo co można robić o tej porze na skoczni?
-A nie chciałabyś iść ze mną na basen?- zaproponował z nadzieją w oczach.
Nie lubiłam odrzucać propozycji, ale byłam przecież umówiona z Wellim.
-Niestety, dziś nie dam rady.
-Znowu Andreas? Pamiętaj co ci o nim mówiłem.
-Tak, pamiętam. Nie musisz się martwić- starałam się brzmieć przyjaźnie, jednak chyba nie do końca mi to wyszło. Nie chciałam, żeby przestał mnie lubić, dlatego obiecałam mu, że jutro z nim gdzieś wyjdę. Widziałam, że się ucieszył i poszedł.

Poczułam dotyk rąk na moich oczach. Znajomy głos zapytał mnie po angielsku:
-Kto to?
Zaśmiałam się i odwróciłam. Spojrzałam mu prosto w oczy i utonęłam w ich błękicie. Dosłownie się rozpływałam w jego uśmiechu. O kurde, zdałam sobie sprawę, że zauroczyłam się w Andreasie.
-Idziemy na lody?
-Jasne- odpowiedziałam, nie do końca pewna moich myśli.
-Jak ci się podobał trening?- zapytał.
-Było bardzo fajnie- rozmawialiśmy o skokach. Właściwie to on opowiadał, a ja udzielałam jakichś zdawkowych odpowiedzi. Nadal nie mogłam uwierzyć, że podoba mi się chłopak, z którym nie mam szans na prawdziwy związek. On w Niemczech, ja w Polsce do tego na wschodzie. Zero szans. Zauważył chyba moją zadumę, bo zapytał się czy wszystko gra. Odpowiedziałam, że wszystko w porządku.
-To dlaczego jesteś taka smutna?
-Bo to już prawie koniec i za 2 dni będę musiała jechać do domu. Tak bardzo chciałabym tu zostać...
-Żyj chwilą. Nie martw się co będzie dalej.
-Wiem, ale to jest takie trudne...
-Spróbuj, korzystaj z chwil. Dzięki temu twoje życie będzie pozytywne- coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że Andi jest ideałem na mojego chłopaka. To tak bardzo bolało.
-Skąd to wiesz?
-Bo kieruję się tą zasadą. I wiesz co? Na prawdę działa. Cieszę się z radosnych chwil, wspominam je, a o tych mniej fajnych próbuję zapomnieć.
-Podaj przykład z ostatnich dni- rzuciłam nawet nie wiedzieć czemu.
-Chwila, w której ujrzałem dziewczynę w oknie hotelu. Zauważyłem ją podczas konkursu, idę z nią teraz do kawiarni na lody- mówił to patrząc mi prosto w oczy. Po czym musnął swoimi wargami o moje. Odwzajemniłam mu nieśmiało to samo. Staliśmy tak przez chwilę wpatrzeni w siebie, nie zwracając uwagi na świat. Byłam tylko ja i on. Już nic się nie liczyło. Przyszłość odsunęła się ode mnie. Liczyła się teraźniejszość.
-Wiesz, chyba mam chwilę, którą będę wspominać- powiedziałam cicho.
-Ja również- po czym uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i dodał- Będę wspominał przez długi czas.
Ruszyliśmy w kierunku kawiarenki.

~Andreas~
Chciałem pocałować Magdę od razu, gdy ją zobaczyłem. Musiałem się powstrzymywać, ale kiedy zapanował ten nastrój już nie zabraniałem tego sobie. To było silniejsze ode mnie. Trochę obawiałem się, że mnie odepchnie i speszy się, ona jednak odwzajemniła mi pocałunek. Czułem jak przechodziły mnie dreszcze.
Usiedliśmy obok siebie pod parasolami przed lokalem, zamówiliśmy dwie porcje sporych deserów lodowych. Zanim zostały przyniesione, odtwarzałem sobie jeszcze raz ten moment. Patrzyłem jej w oczy, ona w moje. Mimo, że nie rozmawialiśmy czułem, że porozumiewamy się bez słów. Wtedy zapytała:
-Czy też myślisz o tym co się stało 5 minut temu?
-Tak- odpowiedziałem- Zastanawiam się czy nie można by tego powtórzyć?
Nie musiałem długo czekać. Złapała mnie lekko za ramię, przyciągnęła do siebie i pocałowała. Teraz już mocniej, nie było tej niepewności między nami. Chcieliśmy tego oboje tak samo. Nasze amory przerwała porcja lodów, przyniesiona przez kelnerkę. Powiedziała coś po polsku i odeszła.
-Cytuję: "Zostawiam wam lody i już nie przerywam gołąbeczki"- przetłumaczyła Madzia.
Zaśmiałem się i zabrałem do jedzenia. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, a ja musiałem wracać na skocznię. Szkoda mi było jej zostawiać, ale nie miałem wyjścia. Rozstając się dała mi buziaka w policzek i powiedziała, że przyjdzie trochę wcześniej żeby życzyć mi powodzenia na zawodach.

~Magda~
Szłam do hotelu szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Postanowiłam, że nie będę przejmować się tym, że już niedługo stąd wyjadę. Chciałam jak najwięcej czasu spędzić Andim. Przypominałam sobie dotyk jego ręki na mojej skórze, ustach. Przez całą drogę powrotną byłam uśmiechnięta. Przed budynkiem spotkałam Patricka, przystanęłam żeby porozmawiać z nim chwilę.
-Cześć! Jak ci mija dzień?
-Może być, ale widzę, że tobie wspaniale- odparł.
Rzeczywiście miał racje. 
-To gdzie się jutro wybieramy?- spytałam, przypominając sobie co mu obiecałam. 
-Jednak nic z tego nie będzie. Mam...szlaban- mówiąc to zawahał się.
-Co, dlaczego?
-Mama dowiedziała się o ostatniej imprezie... Przepraszam. Musze już wracać, cześć.
Zadawało mi się, że mnie okłamuje. Rzuciłam mu tylko "pa", bo zniknął już za drzwiami hotelu.
Poszłam do pokoju, gdzie siedziała Marlena. Opowiedziałam jej o wszystkim co było między mną, a Wellim. Oczywiście musiała powiedzieć: "A nie mówiłam?", ale tak poza tym cieszyła się moim szczęściem. 
Zapytałam się jej czy wie coś o Patricku, ona jednak zaprzeczyła. Poprosiłam ją, żeby zapytała się Kamila- jego brata, który jest w baaardzo bliskich stosunkach z Marl- czy rzeczywiście ich mama dowiedziała się o tym wypadzie do klubu. 
Postanowiłam, że jak na razie nie będę zaprzątać sobie tym głowy. Musiałam wziąć prysznic i przebrać się. Zbliżała się 15, a skoki miały zacząć się o 16:30. Chciałam iść tam z przyjaciółką na piechotę. Obiecałam przecież Andreasowi, że będę wcześniej. Ruszyłam do łazienki w średnim humorze, mając nadzieję, iż prysznic oczyści mój umysł z negatywnych myśli. 

__________________________________________________________
Emocje miotały mną kiedy pisałam ten rozdział. Wymyśliłam tyle jego wersji, że nie mogłam zdecydować się, którą mam wybrać. Myślę, że ta jest najlepsza. Oceńcie sami. :)

4 komentarze:

  1. Awwwwwwhh.. Welli i Magda, ach! <3 No wiedziałam, że prędzej czy później tak będzie. Ciekawe tylko jak przeżyją rozstanie, które lada dzień nadejdzie. No i o co chodziło Patrickowi? ;o Przecież byli umówieni, a on tak nagle zmienia zdanie i wykręca się od spotkania. Trochę to dziwne, ciekawe co było tego przyczyną.

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze jaki słodki ten rozdział :D Po prostu uroczy, Madzia i Welli :D I ten nieśmiały pocałunek. No,no mi się podobało. No i Patrick chyba to wszystko widział, że mu się nagle odechciało spotkania, bo coś czuję, że ten szlaban to jakaś ściema jest. No i Marlenka wiedziała, że coś się święci :D I nie mogę z tej kelnerki :D
    Hahaha. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Jak będziesz miała chwilkę, to zapraszam na mojego nowego bloga:
    http://another-story-about-peter-prevc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu, Boziu, jaki słodziaszny ten rozdział, omomomom :3

    nie wiem co mam napisać, no... tak świetny rozdział, że brakuje mi słów aby go skomentować :)

    wydaje mi się, że ten Patrick zakochał się w Madzi...

    czekam z niecierpliwością na następny rozdział. pozdrawiam gorąco i życzę bardzo dużo weny, chęci, czasu, pomysłów, inspiracji i czego tam potrzebujesz do pisania :*

    ps: powiedz mi, jak zrobiłaś, że karty (strona główna, bohaterowie, kontakt) masz na środku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodkie to wszystko, ja na Madzi nie przejmowałabym się słowami Patrica? Welli zabrał ją na lody awwww. Pocałowali się jupi no i tak ma być.
    Pozdrawiam i całuję
    Werooo...
    http://na-zawsze-macieju.blogspot.com/
    wellinger-andreas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń