7 maja 2014

Rozdział 11

~Magda~
Był piątek, jednak miałam dzień wolny i nie musiałam iść do szkoły. Mogłam spokojnie sobie pospać, ale obudził mnie telefon. Dzwonił Patrick. Okazało się, że przyjechał do mojego miasta. Czeka na mnie na dworcu, bo nie wie jak dotrzeć do naszego bloku. Szybko wstałam, założyłam pierwsze lepszy ciuchy, rozczesałam włosy. Wzięłam ze sobą klucze do domu i pognałam na miasto. 
Kiedy ujrzałam go siedzącego na ławce, podeszłam od tyłu, zakryłam mu oczy rękami. Lekko drgnął, odwrócił się z wielkim uśmiechem na ustach. Wpadłam mu w ramiona. Byłam szczęśliwa, że widzę mojego przyjaciela pierwszy raz od tak dawna. 
Wracając do domu nie mogliśmy się nagadać. Każde z nas chciało o czymś opowiedzieć. Od ostatniego incydentu na skype z Andreasem, z którym rozmawiałam potem tylko raz, dopiero wtedy szczerze się śmiałam. Cieszyłam się jak dziecko, że mam przy sobie Patricka. 
-O, kogo ja tu widzę!- zawołała Marlena, gdy zobaczyła jak wchodzimy do mieszkania- Czemu mi nie powiedziałaś, że Patrick przyjedzie?
-Bo sama o tym nie wiedziałam. Zrobił mi rano niespodziankę- odpowiedziałam radośnie- To co jest na śniadanko?
-Jajecznica na bekonie, ale widzę, że przyda się jeszcze jedno nakrycie. Siadajcie do stołu. A ty mów co tam u ciebie słychać.
Dzień spędziliśmy na wygłupach w parku, kinie i centrum handlowym. Wrzuciłam kilka naszych zdjęć na facebooka. Niech Wellinger nie myśli, że tylko on może się spotykać z dziewczynami, a ja nie mam prawa z kolegami. Nie wiem dlaczego, ale chciałam mu utrzeć tym nosa. Wzbudzić jego zazdrość, aby sobie o mnie przypomniał. Wiedziałam, że między mną a Patrickiem jest tylko przyjaźń, mimo to miałam nadzieję, że Andi pokaże, iż mu na mnie nadal zależy. 

~Andreas~
Miałem ciężki dzień w szkole, pisałem sprawdzian z matematyki oraz chemii. Uczyłem się do drugiej w nocy, przez co byłem ledwo żywy. Wypiłem chyba trzy kawy, a nadal byłem śpiący. Po lekcjach pragnąłem znaleźć się w swoim łóżku i nie wstawać z niego do poniedziałku. Gdy dotarłem do domu, Karl powiedział abym sprawdził facebooka. Nie chciał mi powiedzieć o co chodzi, więc od razu włączyłem laptopa. Ujrzałem kilka zdjęć Magdy z Patrickiem, zagotowała się we mnie złość. Czyli tak spędziła dzień moja dziewczyna. Zamknąłem z trzaskiem komputer, wziąłem kurtkę i wyszedłem z domu. Nogi same mnie poniosły pod dom Sarah. Ostatnio mieliśmy bardzo dobry kontakt, więc miałem nadzieję, że mnie przyjmie. Tak też się stało. Jej chłopak wyjechał na wycieczkę, rodziców nie było. Wygadałem się. Była pierwszą osobą, której opowiedziałem wszystko to, co czuję i jak bardzo działa mi na nerwy Patrick. Nie przerywała, słuchała uważnie.
-Powiedz jej to- usłyszałem od niej, gdy skończyłem mój monolog. Spojrzałem na nią pytająco- Powiedz jej to co mi. Jeśli cię kocha, zrozumie- nie byłem do końca pewny czy mam na to odwagę. Postanowiłem jednak spróbować przy pierwszej okazji. Szkoda, że nie było wiadomo kiedy ta okazja nadejdzie. 


Tydzień później Magda i Marlena dostały świetną propozycję wyjazdu na praktyki do Niemiec. Bez zastanowienia zgodziły się. Taka okazja mogłaby się nie zdarzyć prędko. Jeszcze bardziej uszczęśliwiało Magdę to, iż to wszystko będzie w Monachium. Perspektywa zobaczenia się z Andreasem była bardzo kusząca. Nie mogła doczekać się dnia, w którym  go ujrzy.
Wszystko to sobie zaplanowała. Umówiła się z Karlem, że pożyczy jej klucze do jego mieszkania i razem z Marleną pójdzie do kolegi. Ona natomiast zrobi niespodziankę Andiemu.

Lot minął jej bardzo szybko.W drodze z lotniska dała znać Karlowi, aby wychodził z domu. Kiedy ujrzała brązowookiego pod blokiem, spojrzała na Marlenę i zobaczyła jak uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Była ciekawa czy, gdy widzi Andreasa, ma takie same iskierki w oczach jak przyjaciółka. Pierwsza z samochodu wyszła, a raczej wybiegła Marl. Od razu wpadła w ramiona Geigera. Wyglądali jakby zapomnieli o otaczającym ich świecie. Stali tak chwilę, ale Magda chrząknęła przypominając im, że ona też tu jest. Chłopak przytulił dziewczynę przyjaciela i wręczył klucze dziewczynie. Następnie razem z "przyjaciółką" Marleną udał się do kolegi. Madzia natomiast poszła na sąsiednią ulicę do sklepu, by kupić szampana. Miała zamiar z Wellim uczcić jej pobyt w Monachium.

Otworzyła po cichu drzwi i weszła bezszelestnie do salonu. To co zobaczyła przeraziło ją. Wybiegła niezauważona z mieszkania. Nie wiedziała gdzie ma się udać, więc po prostu szła przed siebie. Nie chciała się z nikim kontaktować, dlatego wyłączyła telefon. Łzy płynęły strumieniami po jej policzkach. Błąkała się bocznymi uliczkami miasta, w których kryli się zazwyczaj jacyś menele i podejrzane typy. Wyglądała jak siedem nieszczęść z rozmazanym tuszem do rzęs, zmierzwionymi włosami. W głowie miała nadal obraz Wellingera oraz TEJ dziewczyny. Oparła się o ścianę jednego z budynków powstrzymując się przed kolejnym wybuchem płaczu.
Usłyszała za sobą szybkie kroki, potem poczuła ból i wszystko co ją otaczało było tylko ciemnością.

__________________________________________________________
Wiem, nie było mnie tu baaaaardzo długo, ale proszę, nie bijcie. :(
Egzaminy na szczęście już za mną, teraz tylko poprawy przed końcem roku. Obiecuję, że moja frekwencja na blogu wzrośnie. Chociaż nie na długo, bo zbliża się już koniec opowiadania. ;)

2 komentarze:

  1. No doczekałam się, ale wiesz co ? Było warto czekać na takie cudeńko! Andi zazdrośnik jeden od razu poleciał do Sarah ! I Magda , co on jej takiego zrobił, co ona zobaczyła i kto ją zaatakował? Cudny rozdział, buziaki ;)Ps. Zapraszam do mnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy mi napisałaś, że jest nowy u ciebie:) Warto było czekać bo rozdział wyszedł ci świetnie! Zaintrygowałaś mnie tą końcówką. Kto mógł zaatakować Madzię? No cóż... czekam na następny i weny:*
    ps. Zapraszam do mnie na Sevcia :D

    OdpowiedzUsuń